Kolejny dzień w tej parszywej budzie. Już lepiej było, jak szwędałem się sam po lesie. Przynajmniej byłem wolny... Teraz towarzystwa dotrzymuje mi Raven, nie licząc Rose. Inni patrzą na mnie i na nią dziwnie. U niej uwagę zwracają oczy. A u mnie? Moje dziwne skrzydła. Są... Dziwaczne no. Upadły Anioł a ma sójcze skrzydła. Lecz jakoś nie podchodzą do mnie. Boją się mnie. Nawet nie spojrzą mi w twarz, tylko gapią się w nogi. A jak próbuję zagadać, to przerywają rozmowę pod pretekstem Muszę iść. Kto takie coś wytrzyma? Napewno nie ja.
~*~
Szedłem spokojnym krokiem szkolnym korytarzem. Raz po raz spoglądałem na innych, ale oni automatycznie odwracali wzrok. Sapnąłem głośno, podchodząc do szafki. Zacząłem przekręcać pokrętło, próbując otworzyć zamek. Zgrzytał głośno, kiedy obracałem nim w prawo.
Szedłem spokojnym krokiem szkolnym korytarzem. Raz po raz spoglądałem na innych, ale oni automatycznie odwracali wzrok. Sapnąłem głośno, podchodząc do szafki. Zacząłem przekręcać pokrętło, próbując otworzyć zamek. Zgrzytał głośno, kiedy obracałem nim w prawo.
Powoli się wykańcza...- pomyślałem. Zgłosić sprawę do woźnego? Nie... Nie mam do niego zaufania. W pewnym momencie za plecami usłyszałem znajomy, lecz ponury głos.
- Hej...- mruknęła osoba stojąca za mną. Spojrzałem przez ramię na anioła. Była to Rose.
- Coś taka ponura?- spytałem ciekawy odpowiedzi. Ose zaczęła bawić się kosmykiem kasztanowych włosów.- Dokuczają Ci?
- Nieee...- burknęła przeciągając.
- To co?
< Roseee? x3 >
< Roseee? x3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz